W stronę domu

Sankr-Peterburg i Peterhof

 Długa droga do Sankt-Peterburgu. Nocleg u rzeki po drodze i sześc rybek, które nareszcie złowił Kostia - po jednej na każdego. Rybki wielkością raczej dla kota - ale i tak jest szczęśliwy :) Szaszłyki z baraniny po drodze - rewelacja. Poduchy trzymają powietrze, wszystko jest w porządku. Już niedaleko od Sankt-Peterburgu mam szczęście trafić na jamę w asfalcie. Wygląda że powstała z powodu braku podłoża pod asfaltem, i od ciepła latem asfalt stworzył specyficzną jamę. Trafiam prawą stroną. Na trasie jam po prostu niema, a tu takie „szczęście”. 50 km przed Peterburgiem z prawej strony słyszymy dziwny dźwięk.   Sprawdzamy co jest - okazuje się że urwane 3 szpilki z 5-ciu. Konstrukcja jest taka, że szpilki można wymienić tylko po wyprasowaniu łożyska… Szpilki mam, potrzebny jest serwis. Pytamy gdzie jest - za 5km. Powoli jedziemy - co mamy zrobić. Docieramy szczęśliwie, wzdychamy z ulgą. Mogą wszystko zrobić, ale potrzebujemy łożysko. Nie ma nawet mowy żeby próbować z tym samym łożyskiem - nie robią tak. Rozsypie się nieprzewidzianie. Zgadzamy się z tym - ale mamy sobotę. Skąd weźmiemy łożysko - jutro niedziela. Mówią że w poniedziałek już możemy mieć - ale jutro musimy jechać do miasteczka obok, tam jest sklep i zamówić łożysko. Pracują i niedzielami. A w poniedziałek będzie nam łożysko. D1 jedzie szukać noclegu. My stawiamy auto na parkingu niedaleko - przy serwisie właściciel nie pozwala zostawiać aut na noc. Wracamy się, obok serwisu jest kawiarenka i tu będziemy czekać na powrót D1. Zjemy też coś. Zamawiamy, czekamy. Z altany niedaleko wyłazi facet, z widoku jest skądś ze wschodu i woła mnie. Chcą mnie zaprosić wypić z nimi - są ciekawi nowych ludzi. W altanie jeszcze dwoje, nie są pijani, ale już jest im ciepło. Dagestańczyki. Pytają skad jestem. Litwa mowie - aaa, wiedzą. To musimy wypić za przyjaźń narodów. I tak kilka razy. Są za Putina. To co robi - jest dobrem i dla nich, i dla Rosji. Sankcje? Do d…y niech Zachód idzie ze swoimi sankcjami, wy Rosji tym nie weźmiecie - to już i dla mnie :) Gorąca kaukaska krew - mówią co myślą.. A jeszcze kilka lat temu byli przeciwnikami wszystkiemu co rosyjskie. Jak Czeczeny. Tym czasem wraca D1. Mam powód uciec od cieplej kompanii, bo już piaty kieliszek w ciągu 15 minut - jakoś za szybko :)

Nocleg jest. Więcej, pracownik motelu zawiezie jutro do Peterburgu - kupimy tam łożysko. Żaden problem. A serwis? Pytamy - tak, pracują jutro. Tak, zrobią nam to. Przywozicie łożysko i robimy. Kolejny raz jesteśmy pod wrażeniem od Rosji i od ludzi. Wystarczy zapytać, i jeżeli mogą to ci pomogą. Nigdy nie pytają „a ile ty mnie zapłacisz?”. Nie wykorzystują sytuacji, że człowiek po prostu nie masz wyjścia.. mam takie doświadczenie i z Litwy, i z Polski.. Rano pracownik motelu telefonuje do Petersburgu, dowiaduje się, gdzie można kupić łożysko - jedziemy 50km i tyle samo z powrotem. Kupuję również używany czujnik ABS. Duża sala, z 25 stanowisk i wszystkie pracują. W niedzielę. I kupujących też pełno. Zajmuję to nam 15 minut. Wracamy. Przejazd kosztuję mnie 1000 rubli.. 3 godziny, szpilki i łożysko na miejscu - z tej strony opancerzenie linki ręcznego dało się wyciągnąć. Serwisanci też za Putina. I mówią, że niech sankcje będą jak można dłużej. Te lokalne produkty, które już pojawiły się zamiast zabronionych zachodnich(a pomiędzy innymi i litewskich) są lepszej jakości.. Fakt, to co kupowaliśmy, było bardzo dobre i smakowało nam. Zapomnieliśmy wyjeżdżając z Rosji kupić szproty rosyjskie - łotewskie które można kupić w Wilnie nie maja żadnego smaku.. U nich tam nadal działają standardy radzieckie, tak zwane GOST’y. Ich wymagania są wyzsze od wymagan UE, razem z tym i jakość jest lepsza Praca kosztowała mnie 2500 rubli - można powiedzieć że za darmo.
  Jeszcze jeden nocleg w motelu, Sankt-Peterburg, Peterhof i do domu. Zespół pałacowo-parkowy ze swoimi fontannami to po prostu rewelacja.

 ​ Teraz często wracam myślami do tej wyprawy. To   ​ był pierwszy nasz daleki wyjazd, gdzie sprawdziliśmy i siebie, i auto. Ale jednak nie to było najważniejszym.   Piękno i surowość przyrody Kolskiego zapadły nam w serce, i na pewno jeszcze tutaj wrócimy. Tym bardziej że mamy jeszcze wiele dróg tutaj do przejechania, i znowu kierunek będzie tylko naprzód, tylko dalej.. tam gdzie woda czysta jak łza, gdzie można pić z rzek jak z źródeł, tam gdzie jesteś sam na sam z przyrodą i pięknem. ​ 

Wróć